Ta strona została przepisana.
Gładkość wprawdzie sługi daje,
Ale dzierżą obyczaje.
Słuchasz? czy mój głos nie może
Dolecieć na twoje łoże?
Słuchajcie, wy, nocne cięnie,
I nieumowne[1] kamięnie.
Do Amfionowej lutnie,
Spieszyły się lasy chutnie,[2]
A niezwyczajne opoki
Ścisnęły się w mur szeroki.
Orfeowych stron słuchały
Srogie jędze[3] i płakały,
Gdy miłością utrapiony,
I pod ziemią szukał żony.
Jego pieśni żałościwe
Zjęły[4] bogi nieżyczliwe;
I miał w ręku, co miłował,
By[5] był nędznik[6] lepiej chował.
Ale nie strzymał umowy,
Więc przyszedł o smutek nowy,
Bo źle[7] się obejźrzał, ali
Czarci panią zaś porwali.