Ta strona została przepisana.
O wszelaką inszą szkodę
Łacno przyzwolę na zgodę;
Ale kto mnie w miłość ruszy,
Wiecznie będzie krzyw mej duszy.
Zwierzęć się, gromado moja,
Nie mam przed Szymkiem pokoja:
Za trzewik mi zastępuje,
A powiada, że miłuje.
Szymku! by[1] to prawda była,
Dobrzebych Bogu służyła;
Ale ty rad z ludzi szydzisz,
Zwłaszcza, gdy prostaka widzisz.
Tobie to wolno samemu,
Ale, wierę,[2] nie inszemu;
Bo ty z tym nadobnie umiesz,[3]
A gdzie kogo tknąć,[4] rozumiesz.
I którażby nie szła rada
Za tak gładkiego sąsiada?
Podajże jej kęs nadzieje,
Alić się już moja śmieje.