Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 115.jpeg

Ta strona została przepisana.

Harda myśl, niech jako chce z fortuną się zbraci,
Z nienawiścią nie zrówna, i nakoniec straci.

Sprawiedliwość i prawdę, jako żyw miłował,
I nieprzyjacielowi wiarę rad zachował;
W przyjaźni raz zaczętej zawżdy trwał statecznie;
Na to każdy, nie myśląc, mógł kazać[1] bezpiecznie.

Przy takich cnotach, wielka w rzeczach biegłość była,
Która go w jego stanie tem barziej zdobiła,
Że co w głowie miał, to mógł i wymówić snadnie,
Nie każdemu to dwoje za razem przypadnie.

Ale śmierć nieużyta, krom wszelkiej litości,
Nie folguje ni cnocie, ni żadnej godności;
Wzięła nam męża tego, który przez swe cnoty
Mógł był jeszcze przywrócić on dawny wiek złoty.

Słusznie tedy żałujesz; abyś jeszcze ktemu
Swym płaczem mógł go wrócić kżywotu pierwszemu,
Radziłbych, żebyś płakał i we dnie i w nocy,
Ażby go zasię wyjął srogiej śmierci z mocy.

Ale jeśli twoje łzy jemu nie pomogą,
A tobie niepomału nadto szkodzić mogą, —
Raczej frasunek i troski porzuć terazniejsze,
A chowaj się na czasy, Hrabia, fortunniejsze.

Na cię wszyscy w tej spólnej przygodzie patrzamy,
I tę ufność o tobie niewątpliwą mamy,
Że nie będziesz chciał wydać[2] ojca tak zacnego,
A nam szkody nagrodzisz nieszczęścia srogiego.

  1. polegać na tem.
  2. odrodzić się od ojca.