Serce mi w gniewie pałało,
Aż się słowo rzec musiało.
Przebóg, Panie mój, długoli
Człowiek będzie w tej niewoli?
Racz mi kres dni mych objawić,
Kiedy przyjdzie świat zostawić.
Ty żywiesz czas nieprzeżyty,
A mój wiek jest w garści skryty;
Lata mojej śmiertelności
Mniej niźli nic, ku wieczności.
Błąd (mogę rzecz sprawiediiwie[1]),
Błąd jest człowiek, a co żywie,
Podobno to ku marnemu
Snu nocnemu, nieznacznemu.
Prozne jego frasowanie,
Prozna praca i staranie;
Zbiera, gromadzi, skupuje,
A nie wie, komu gotuje.
Czegóż czekać, o mój Boże?
Kto mię w nieszczęściu wspomoże?
Prozno gdzie indziej słać sobie;
Wszystka jest nadzieja w Tobie.
A Ty z Pańskiej swej litości
Racz zapomnieć moich złości;
Nie daj mnie w pośmiech głupiemu
Człowiekowi nikczemnemu.
Nieprzyjaciel mię strofował,
A jam język swój hamował,
- ↑ Błąd w druku — winno być: sprawiedliwie.