Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 081.jpeg

Ta strona została przepisana.

Ledwie tak wiele włosów na głowie najduję,
Prosto i serca w sobie nie czuję.
Raczże mię, mocny Panie, z łaski swej pocieszyć,
A ku ratunku memu pospieszyć.
Niechaj hańbę odniosą, niech się zapałają,[1]
Którzy upadku mego szukają.
Niech idą wspak ich rady, niech się jawnie wstydzą
Którzy nieszczęście me radzi widzą;
Bodaj za moję wzgardę obelżenie mieli,
Którzy mi mówią: tegośmy chcieli.
A cnotliwi bodaj dni dobrych używali
I zawżdy Pańską moc wyznawali.
Jaciem żebrak ubogi, prawie cień człowieczy,
Ale mię jednak Pan ma na pieczy.
Tyś obrona i zdrowie, Panie, dusze mojej,
Nie odwłócz, proszę, pomocy swojej.



PSALM XLI.


Beatus qui intelligit super egenum.


Szczęśliwy, który ludzi upadłych ratuje,
Pan też w jego nieszczęściu nad nim się zmiłuje;
Pan go w cale zachowa i zdrowia nabawi,
I w szczęściu nieodmiennem z łaski swej postawi.

Nigdy go nieprzyjaciel jego nie zhołduje;
A jeśli kiedy w zdrowiu odmianę poczuje,
Pan go w przypadku jego łaskawie wspomoże
I swoją własną ręką będzie mu słał łoże.

  1. zapłoną, zawstydzą.