Ja go też także w jego każdą trwogę
Nie zapamiętam[1] i owszem wspomogę.
Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony,
Ja z nim w przygodzie; ode mnie obrony
Niech pewien będzie, pewien i zacności
I lat szedziwych[2] i mej życzliwości.
Słuszna rzecz, Panie, Tobie chwałę dawać
I Twoje święte Imię wyznawać.
Dzieńli po niebie światło swe rozleje,
Nocli świat płaszczem czarnym odzieje;
Dzień mię usłyszy, litość wyznawając,
Noc, prawdę Twoję opowiadając,
Nie tylko słowy, ale i gęślami,
Ale i lutnią i skrzypicami.
Serce mi kwitnie, pełenem radości,
Patrząc na sprawy Twej wszechmocności.
O sprawy dziwne a niewysłowione,
O myśli w twardej nocy zamknione!
Niemądry na to nigdy nie napadnie,
Tępy do śmierci tego nie zgadnie.
Źli, zakwitnąwszy, jako kwitną zioła,
Uwiędną prędko i zginą zgoła.