A ja więc Panu dzięki będę oddawał,
I Jego chwałę w gęstym ludzie wyznawał,
Który czasu potrzeby stał przy ubogim
I bronił go przeciwko tyrannom srogim.
Rzekł Pan do pana mego swym głosem łaskawym:
Siądź mi po boku prawym,
Aż twe nieprzyjacioły, złupione ze zbroje,
Jako inszy podnożek dam pod nogi twoje.
Na kraj świata rozciągnę z Syonu wielkiego
Władzą królestwa twego,
A ty na wszytki strony używaj praw swoich,
Rozkazując w pośrzodku nieprzyjaciół twoich.
Czasu ruszenia[1] twego przy tobie, swym panie,
Twój lud chętliwie stanie:
Lud w cnotach okazały, świetny w pobożności,
Rosa różanej zarze, krew twojej młodości.
Przysiągł Pan, a za jego żal nie chodzi słowem;[2]
Tyś Melchisedechowem
Porządkiem kapłan wieczny; Pan przy boku twoim
Na wieki, Pan tyranny zetrze w gniewie swoim.
Sąd swój rozciągnie, pola trupami okryje,
Książę możne zabije,