Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 226.jpeg

Ta strona została przepisana.


Samech.

Jako zakon Twój miłuję, tak się brzydzę złemi;
Tyś nadzieja, Tyś jest moja obrona na ziemi.
Precz ode mnie źli, ja Pańskich ustaw niech pilnuję,
Posil mię, niech się za rzeczy płone nie ujmuję.
Opatrz mię zdrowiem, bych długo Twoje chował prawa.
Starłeś wszytki swe zmienniki, bo sprosna ich sprawa;
Zniszczyłeś przewrotne, skąd znam sprawiedliwość Twoję —
Twoim strachem ciało tarnie, sądów Twych się boję.

Ain.

Na mnie, człowiecze cnotliwym, nie daj złym przewodzić,
Ciesz mię łaską swą i racz mię z ich rąk oswobodzić.
Słów Twych patrząc i ratunku, oczu mi nie stanie,
Zmiłuj się, a daj mi poznać swe wyroki, Panie!
Daj mi poznać swe wyroki, Boże niestworzony!
A bierz się za krzywdę swoję: Twój zakon zgwałcony,
Który u mnie droższy pereł i świetnego złota;
Ten mnie mił sam, a zaś wszelka brzydka jest sromota.

Phe.

Dziwne są Twe tajemnice, których myśl pilnuje;
Słowo Twe światłem mądrości proste opatruje.
Tego pragnąc usta zieją; wejźrzy miłosiernym
Okiem na mię tak, jakoś zwykł czynić swoim wiernym.
Rządź mię słowem swem, niech nie ma złość nademną władze,
Zbaw mię trosk a Twe uchwały będą u mnie w wadze.
Rozświeć mię swą jasną twarzą, naucz mię praw swoich,
Których wzgarda ciężki z oczu płacz wyciska moich.