Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 301.jpeg

Ta strona została przepisana.

Ale kiedy otworzył swe usta osobne,[1]
A słowa puścił śniegu nagłemu podobne; —
Już natenczas Ulissa żaden nie celował,
Anim się ja tak jego urodzie dziwował.
Potem, widząc Ajaxa, Priamus sędziwy
Pytał, co to zacz drugi Greczyn urodziwy,
Co głowę i ramiona niesie nad inszemi?
Helena zaś odpowiedź dała słowy temi:
To jest Ajax, Grecyej mur nieprzełomiony;
A to zaś Idomeus z tej to drugiej strony,
Właśnie jako Bóg jaki między Kreteńczyki,
Których około niego stoją gęste szyki.
Często go Menelaus w domu podejmował,
Kiedy umyślnie z Krety do nas więc żeglował.
Ale wszytki tu insze widzę, którem znała,
I którebym ja i dziś mianować umiała:
Kastora z Polidewkiem, mężów mnie znajomych,
Ani mogę upatrzyć swych braciej rodzonych;
Albo nie wyjechali pospołu z drugimi,
Albo tu przypłynąwszy nawami długimi,
Nie chcą się okazować i wojny znikają
Dla wstydu i przymówek, które dla mnie mają. —
To rzekła; a oni już legli byli w ziemi
Tamże, w Lacedemonie, między ojcy swemi.
A posłowie przysiędze rzeczy należące,
Dwoje owiec i wino serce weselące,
Prowadzili przez miasto; niósł kruż pozłocony
I kubki przy nim poseł Ideus rzeczony,
A królowi powiedział to, co się dziać miało:
Wstań, królu, tak Trojanom i Grekom się zdało,
Abyś w pole wyjechał, a tam przysiężecie,
Trzymać jeden drugiemu, co sobie rzeczecie,

  1. osobliwe, wymowne.