Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

chodzi z zamkniętemi oczami (niewidomy), zatyka uszy (głuchy), kładzie się nieruchomo i wstrzymuje oddech (umarły), patrzy przez okulary, pociąga papierosa, w tajemnicy nakręca zegarek; obrywa musze skrzydła: jak ona będzie latała; magnesem chwyta stalówkę; ogląda uszy (co tam za bębenki), gardło (co tam za migdały); proponuje dziewczynce zabawę w doktora w nadziei, że zobaczy, jak tam jest w niej; biegnie ze szkłem palącem na słońce, słucha, co w muszli szumi, uderza krzemieniem o krzemień.
Wszystko o czem się może przekonać, chce widzieć, sprawdzić, doświadczyć; i tak pozostaje tyle, czemu trzeba wierzyć na słowo.
Powiadają, że jest jeden księżyc, a wszędzie go widać.
— Słuchaj, ja stanę za płotem, a ty stań w ogródku.
Zamknęli furtkę.
— No co, w ogrodzie jest księżyc?
— Jest.
— I tu jest.
Zmienili się miejscami, sprawdzili powtórnie: teraz mają pewność, księżyców jest dwa.

79. Osobne miejsce zajmują zabawy, których celem wypróbowanie sił, poznanie swej wartości; a to da się tylko osiągnąć przez porównanie z innymi.
Więc kto stawia większe kroki, ile kroków przejdzie z zamkniętemi oczami; kto dłużej stać będzie na jednej nodze, nie mrugnie oczami, nie roześmieje się, patrząc w oczy; kto może dłużej nie oddychać? Kto głośniej krzyknie, dalej plunie, wyżej puści strumień uryny lub rzuci kamień? Kto skoczy z większej liczby schodków, wyżej i dalej skoczy, dłużej wytrzyma ból ściska-