Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja nie będę inny. Ja nie mogę obiecać.
Nie upór a uczciwość dyktuje te słowa.
— Ja rozumiem, co pan mówi, ale ja nie czuję — powiedział mi dwunastoletni chłopiec.
Tę szacunku godną uczciwość spotykamy i u dzieci ze złemi skłonnościami:
— Ja wiem, że nie należy kraść, że to wstyd i grzech. Ja nie chcę kraść. Ja nie wiem, czy znów nie ukradnę. Ja niewinien!
Bolesne chwile przeżywa wychowawca, widząc własną bezsiłę w bezradności dziecka.

85. Ulegamy złudzeniu, że dziecko długo zadowolnić się może anielskim światopoglądem, gdzie wszystko jest proste i dobrotliwie rozumne, że zdołamy ukryć przed niem niewiedzę, słabość, sprzeczności, nasze porażki i upadki — i brak formuły szczęścia. Naiwny jest przepis samouczków pedagogicznych, by wychowywać dzieci konsekwentnie, by ojciec nie krytykował czynów matki, by dorośli nie rozmawiali przy dzieciach, by służąca nie kłamała, że „państwa niema w domu“, gdy dzwoni niepożądany gość.
A dlaczego nie wolno męczyć zwierząt, a muchy setkami giną w mękach na lepkim papierze? Dlaczego mama kupuje ładną sukienkę, a brzydko jest mówić, że sukienka ładna? Czy kot musi być fałszywy? Piorun; niania się przeżegnała i mówi: Bóg, a pani mówi, że elektryczność? Za co dorosłych trzeba szanować, czy i złodzieja też? Wujcio powiedział: „aż mnie bebechy zabolały“, a brzydko tak mówić. Dlaczego „psia krew“, to przekleństwo? Kucharka wierzy w sny, a mama nie. Dlaczego się mówi: zdrów, jak ryba, kiedy ryby chorują?