Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

się w epos. A jak na weselu jeden się przebrał za babę i nikt nie poznał. A jak gospodarz szukał skradzionego konia.
Trochę czujności, a możeby na estradzie ukazał się bajarz w sukmanie, nauczyłby nas, jak przemawiać do dzieci, aby być słuchanym. Czuwać trzeba, tak, my wolimy zabraniać.

97. Czy to prawda?
Należy rozumieć istotę tego pytania, którego my tylko nie lubimy, uważając za zbędne.
— Jeżeli mama, jeżeli nauczycielka mówiła, więc znaczy, że prawda.
Ba, dziecko przekonało się, że każdy z ludzi część tylko wiedzy posiada, że naprz. stangret więcej wie o koniach, niż nawet ojciec. Dalej, nie każdy wiedząc, mówi. Niekiedy nie chce im się, niekiedy naginają prawdę do poziomu dzieci, często ukrywają lub świadomie fałszują.
Prócz wiedzy, istnieje jeszcze wiara; jeden wierzy, drugi nie: babcia wierzy w sny, mama nie wierzy. Kto ma słuszność?
Wreszcie kłamstwo, jako żart i kłamstwo, żeby się pochwalić.
— Czy prawda, że ziemia, to kula?
Wszyscy mówią, że prawda. Jeśli ktoś jeden powie, że nieprawda, pozostaje cień wątpliwości.
— Pani była we Włoszech; czy to prawda; że Włochy są jak but?
Dziecko chce wiedzieć, czyś sam widział, czy wiesz od innych, skąd wiesz; chce, żeby odpowiedzi były krótkie i stanowcze, zrozumiałe, jednobrzmiące, poważne, uczciwe.
— Jak termometr mierzy goryczkę?