Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

nej, bunt wrodzonych skłonności przeciw narzuconym wychowawczym wpływom.
— Co się z niem stało? Ja go nie poznaję, oto charakterystyka, podawana przez matkę.
Niekiedy:
— Myślałam, że to kaprysy, gniewałam się, karciłam, a ono widocznie już dawno było chore.
Dla matki niespodzianką jest ścisły związek dostrzeżonych zmian fizycznych i psychicznych.
— Przypisywałam to złemu wpływowi kolegów.
Tak, ale dlaczego wśród licznych wybrał złych, dlaczego tak łatwo znaleźli posłuch, zdobyli wpływ?
Dziecko, odrywając się boleśnie od najbliższych, słabo jeszcze zrośnięte ze społeczeństwem dziecięcem, czuje tem większy żal, że się na nie gniewają, że mu pomódz nie chcą, że niema do kogo zwrócić się o radę, niema do kogo przytulić.
Gdy się spotyka te nagłe zmiany w internacie ze znaczną liczbą dzieci, gdy z pomiędzy stu dziś jedno, jutro drugie „psuje się“, staje się nagle leniwe, niezgrabne, senne, kapryśne, drażliwe, niekarne, kłamliwe, by po roku znów się zrównoważyć, „poprawić“, trudno wątpić, że zmiany te zależne są od procesu wzrostu, którego praw niejakie poznanie dają objektywne, bezstronne narzędzia: waga i miara.
Przeczuwam chwilę, gdy waga, miara, może inne jeszcze przez geniusz ludzki zdobyte narzędzia, będą sejsmografem ukrytych sił ustroju, pozwolą nie tylko rozpoznawać, ale przewidywać.

102. Nieprawdą jest, że dziecko pragnie szybki z okna i gwiazdki z nieba, że je przekupić można pobłażaniem i uległością, że jest wrodzonym anarchistą.