Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

tajcie „Twórczość“ Zoli; życie jest bardziej logiczne, niż sądzimy.
Marzyła o klasztorze, znalazła się w domu rozpusty, ale pozostała siostrą miłosierdzia, która poza urzędowemi godzinami pielęgnuje chore towarzyszki, koi ich smutki i cierpienia. Inna pragnęła się bawić i bawi się doskonale w przytułku dla rakowatych, aż umierający się uśmiecha, słuchając jej paplaniny, śledząc dogasającym wzrokiem za jej pogodną postacią…
— Nędza.
Uczony o niej myśli, badając, projektując, tworząc teorje i hypotezy; młodzieniec marzy, że buduje szpitale, rozdaje jałmużnę…
W marzeniach dzieci jest Eros, do czasu niema w niej Wenery. Szkodliwą jest jednostronna formuła, że miłość, to egoizm gatunku. Dzieci kochają osoby tej samej płci, starców, ludzi nigdy nie widzianych, nawet nieistniejących. Nawet doznając już uczuć pożądania, długo jeszcze kochają ideał, nie ciało.
Potrzeba walki, ciszy, gwaru, pracy, ofiary; chęć posiadania, używania, poszukiwań; ambicja, naśladownictwo bierne, wszystko to znajduje wyraz w marzeniu, niezależnie od jego formy.
Życie urzeczywistnia marzenia, ze stu marzeń młodzieńca lepi jeden posąg rzeczywistości.

113. Pierwsze stadjum okresu dojrzewania: wiem, ale jeszcze nie czuję, odczuwam, ale jeszcze nie wierzę, sądzę surowo, co czyni przyroda z innymi; cierpię, bo mi grozi, nie mam pewności, że uniknę. Ale jestem bez winy, gardząc nimi, o siebie tylko się boję.
Drugie stadjum: w śnie, w półśnie, w marzeniu, w podnieceniu zabawy, wbrew oporowi, wbrew obrzydze-