Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

co? Książka tylko pozornie, na chwilę rozprasza wątpliwości, rówieśnik sam słaby i bezradny. Jest chwila, gdy można znów dziecko odzyskać, ono czeka, ono chce wysłuchać.
Co mu powiedzieć? Byle nie o tem, jak się zapładniają kwiaty i mnożą hipopotamy, i nie, że szkodliwy jest onanizm. Dziecko czuje, że tu idzie o coś znacznie ważniejszego, niż czystość palców i prześcieradła, że tu waży się jego teza duchowa, całokształt jego odpowiedzialności życiowej.
Ach, znów być dzieckiem niewinnem, które wierzy, ufa, nie myśli.
Ach, być dorosłym nareszcie, uciec od wieku „przejściowego“, być jak oni, jak wszyscy.
Ach, klasztor, cisza, rozmyślania nabożne.
Nie, sława, czyny bohaterskie.
Podróże, zmiana obrazów i wzruszeń. Tańce, zabawy, morze, góry.
Śmierć najlepsza; bo poco żyć, poco się męczyć?
Wychowawca zależnie od tego, co przygotował na tę chwilę w ciągu długiego szeregu lat, bacznie przyglądając się dziecku, może mu dać program tego, jak poznać siebie, jak siebie zwyciężać, jakiego użyć wysiłku, jak poszukiwać własnej drogi życia.

114. Bujna swawola, pusty śmiech, wesołość młodości.
Tak, radość, że się jest w kupie, tryumf śnionego zwycięstwa, niedoświadczony wybuch wiary, że naprzekór rzeczywistości, poruszymy z posad ziemię.
— Tylu nas, tyle młodych twarzy, zaciśniętych pięści, tyle zdrowych kłów, nie damy się.
Kieliszek czy kufel rozprasza resztę wątpliwości.