Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

Jedz, choć syt jesteś, choćby z obrzydzeniem; idź spać bodaj ze łzami, choć godzinę czekać będziesz na sen. Bo musisz, bo żądam, abyś było zdrowe.
Nie baw się piaskiem, noś obcisłe spodeńki, nie targaj włosków, bo żądam, byś było ładne.
— Ono jeszcze nie mówi… Ono jest starsze od… a pomimo to jeszcze… Ono się źle uczy…
Zamiast patrzeć, by poznać i wiedzieć, bierze się pierwszy z brzega przykład „udanego dziecka“ — i stawia żądanie własnemu: oto wzór, do którego masz być podobne.
Nie wolno, by zamożnych rodziców dziecko zostało rzemieślnikiem. Niech raczej będzie nieszczęśliwym uczniem i zdemoralizowanym człowiekiem. Nie miłość dziecka, a egoizm rodziców, nie dobro jednostki: a ambicja gromady, nie szukanie dróg a pęta szablonu.
Są umysłowości czynne i bierne, żywe i apatyczne, wytrwałe i kapryśne, uległe i przekorne, twórcze i naśladowcze, błyskotliwe i gruntowne, konkretne i abstrakcyjne, realne i literackie; pamięć wybitna i mierna; spryt w posługiwaniu się zdobytą wiadomością i uczciwość wahań, wrodzony despotyzm i refleksyjność i krytycyzm; jest rozwój przedwczesny i opóźniony, jedno lub różnostronność zainteresowań.
Ale co to kogo obchodzi?
— Niech skończy przynajmniej cztery klasy — mówi rodzicielska rezygnacja.
Przeczuwając świetny renesans pracy fizycznej, widzę do niej kandydatów ze wszystkich klas społecznych. Tymczasem walka rodziców i szkoły z każdą wyjątkową, nietypową, słabą czy niezrównoważoną inteligencją.
Nie — czy mądre, raczej — jak mądre.

10. Dobre dziecko.