42. Jędrek wiejski. Już chodzi. Trzyma się o futrynę drzwi i ostrożnie przełazi z izby przez próg do sieni. Z sieni, po dwóch stopniach z kamieni, pełznie na czworakach. Przed chałupą spotkał kota: spojrzeli na siebie i rozeszli się. Potknął się o grudkę, przystanął, patrzy. Znalazł patyk, siada, grzebie w piasku. Leży łupina kartofla, bierze do ust, piasek w ustach, skrzywił się, pluje, rzuca. Znów na nogach, biegnie naprzeciw psa; pies brutal przewrócił go. Skrzywił się do płaczu, nie; coś sobie przypomniał, ciągnie miotłę. Matka idzie po wodę; chwycił za kieckę i już pewniej biegnie. Grupa starszych dzieci, mają wózek, patrzy; odpędzili go, stanął na stronie, patrzy. Dwa koguty się biją, patrzy. Posadzili go na wózek, wiozą, wywrócili. Matka woła. To pierwsze pół z szesnastu godzin dnia.
Nikt mu nie mówi, że jest dzieckiem, sam czuje, co ponad siły. Nikt mu nie mówi, że kot drapie, że ze schodków nie umie schodzić. Nikt nie zakreśla stosunku do starszych dzieci. „W miarę, jak Jędrek podrastał, wydłużały się coraz dalej od chałupy drogi jego zagonów“. (Witkiewicz).
Myli się, błądzi często; więc guz, więc duży guz, więc blizna.
Ależ nie: nie chcę nadmiaru opieki zmienić na jej brak. Wskazuję tylko, że roczniak wiejski już żyje, gdy u nas dojrzały młodzieniec dopiero żyć będzie. Na miły Bóg — kiedy?
43. Bronek chce drzwi otworzyć. Sunie krzesło. Przystaje i odpoczywa, ale nie prosi o pomoc. Krzesło ciężkie, zmęczył się. Teraz ciągnie naprzemian za jedną, to za drugą nogę. Robota wolniej idzie, ale lżej. Już krzesło blizko drzwi, zdaje mu się, że dosięgnie, wdra-
Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.