Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

— Waaata? — i wpatruje się w twarz matki, czeka na wskazówkę, co ma sadzić o tem.
Gdybym odbywał podróż w towarzystwie tubylca po lesie podzwrotnikowym, zauważywszy roślinę z nieznanym owocem, zapytałbym podobnie, co to, — a on odgadując pytanie, odpowiedziałby okrzykiem, skrzywieniem czy uśmiechem, że to trucizna, smaczne pożywienie lub bezwartościowy twór, którego niewarto brać do podróżnej torby.
Dziecięce: co to? oznacza: „jakie to? do czego służy? co mogę mieć z tego za korzyść?

48. Pospolity a ciekawy obrazek:
Spotyka się dwoje dzieci, jeszcze chwiejnych na drepcących nogach; jedno ma piłkę albo piernik; a drugie chce mu odebrać.
Matce przykro, gdy jej dziecko coś drogiemu wydziera, nie chce dać, podzielić się; „pożyczyć“. To kompromituje, że jej dziecko wybiega po za przyjętą normę ustalony konwenans.
W cenie, o której mowa, możemy mieć przebieg trojaki:
Jedno dziecko wydziera, drugie patrzy ździwione, potem przenosi wzrok na matkę, oczekując oceny niezrozumiałej sytuacji.
Albo: jedno usiłuje wydrzeć, ale trafiła kosa na kamień, — napadnięte chowa poza siebie przedmiot pożądań, odpycha napastnika, przewraca go. Matki biegną na pomoc.
Albo: patrzą, lękliwie się zbliżają, jedno niepewnym ruchem sięga, drugie bezbarwnie się broni. Dopiero po długim przygotowaniu wytwarza się konflikt.
Odgrywa tu rolę wiek obojga, zasób życiowego do-