Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

teczniej. Być może, pomieszałem tu fakty różnych dziedzin, dość, że mnie osobiście hypoteza o prawie antytezy tłomaczy wiele paradoksalnych reakcyi na bodźce wychowawcze, i powstrzymuje od zbyt licznych, częstych i silnych sugestyi w najbardziej nawet pożądanym kierunku.

59. Czem jest dziecko? Czem jest bodaj tylko fizycznie? Jest ustrojem rosnącym. Słusznie. Ale przyrost wagi i miary jest tylko jednym zjawiskiem obok wielu. Już nauka zna parę epizodów tego wzrostu: jest on nierównomierny, są okresy żywego i ospałego tempa. Prócz tego wiemy, że dziecko nietylko rośnie, ale zmienia proporcje.
Szeroki ogół nawet tego nie wie. Ileż razy matka wzywa lekarza, skarżąc się, że dziecko zmizerniało, schudło, ciało zrobiło się wiotkie, twarzyczka i główka zmalała. Nie wie ona, że niemowlę, wchodząc w okres pierwszego dziecięctwa, traci fałdy tłuszczu, że z rozwojem klatki piersiowej głowa skrywa się w rozszerzających się barkach, że zarówno członki, jak narządy, mają rozwój odmienny, że inaczej wzrastają mózg, serce, żołądek, czaszka, oko, kości kończyn, że gdyby tak nie było, dorosły człowiek byłby potworem o olbrzymiej głowie na krótkim opasłym kadłubie, że nie mógłby się poruszać na dwóch tłuszczowych wałkach nóg, że zmiana proporcji towarzyszy wzrostowi.
Mamy parę dziesiątków tysięcy pomiarów, parę niezupełnie zgodnych ze sobą krzywych przeciętnego wzrostu, nie wiemy nic jaką wartość mają napotykane przyspieszenia, opóźnienia i dewiacje rozwoju. Bo znając piąte przez dziesiąte anatomję wzrostu, nie znamy jego fiziologji, bo badaliśmy sumiennie chore dziecko, a od niedaw-