Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mama śpi, mamę główka boli, nie można mamy budzić.
Więc cichutko, na palcach dochodzi do matki, ostrożnie pociąga ją za rękaw i szeptem zadaje pytanie. Ono nie budzi mamy, ono tylko się zapyta, a potem „śpij sobie mamusiu, ciebie główka boli.
— Tam w górze jest Bozia. Bozia gniewa się na niegrzeczne dzieci, a grzecznym daje bułeczki, ciasteczka. Gdzie Bozia?
— Tam, wysoko, w górze.
A po ulicy idzie dziwny pan, cały biały. Kto to?
— Piekarz, piecze bułeczki i ciasteczka.
— Tak? Więc ten pan jest Bozia?
Dziadzio umarł, i zakopali go w ziemi.
— W ziemi zakopali? dziwię się. A jak mu dają jedzenie?
— Wykopują go, — mówi dziecko, — siekierą go wykopują.
Krówka daje mleko.
— Krówka? — zapytuję z niedowierzaniem. A skąd krówka bierze mleko?
— Ze studni — odpowiada dziecko.
Dziecko wierzy, bo ilekroć samo coś chce wymyślić, błądzi, ono musi wierzyć.

67. Niedoświadczone.
Opuściło szklankę na ziemię. Stało się coś bardzo dziwnego. Szklanka znikła, natomiast ukazały się zupełnie inne przedmioty. Nachyla się, bierze do rąk szkło, kaleczy się, ból, z palca płynie krew. Wszystko pełne tajemnic i niespodzianek.
Sunie przed sobą krzesło. Nagle mu coś przed oczami mignęło, szarpnęło, huknęło. Krzesło zrobiło się inne,