Strona:PL Jarry - Ubu-Król.djvu/15

Ta strona została przepisana.

dopiero dziś ma swoją wymowę — nakształt maski gazowej, i w zbroi z kartonu; obok niego, jako „Ubica“, owa potworna a tak utalentowana Louise France, — którą pamiętam jeszcze z jakiegoś pysznego afisza Willette’a, — tłusta, bydlęca, pospolita.
Pierwszem słowem, które padło ze sceny, było „merde“... Dziś to jest nic; ale wówczas! I żebyż „merde“; ale i tego nie uszanowano: autor przekształcił je fantazyjnie na „merdre“, w którem-to brzmieniu skandaliczne słowo wielekroć miało się powtórzyć w ciągu wieczora. Zdaje się że to „r“ podziałało szczególnie drażniąco; po paru zdaniach dialogu zaczął się tumult, krzyki; publiczność omal nie rzuciła się na scenę; jedni z oburzeniem opuścili salę, inni stawali na krzesłach, wołali coś, gestykulowali. Młodzi dekadenci szyderczym śmiechem dolewali oliwy do ognia. Nie mogąc mówić z powodu zgiełku, Gémier zaczął w swojem kartonowem pudle tańczyć wściekłego giga; tańczył do upadłego, aż wreszcie osunął się na krzesło bez tchu. Ale wytańczył sobie problematyczny spokój, przerywany od czasu do czasu w jaskrawych