Strona:PL Jarry - Ubu-Król.djvu/165

Ta strona została przepisana.
Scena pierwsza
Noc. Ubu śpi. Wchodzi Ubica, nie widząc go. Ciemność zupełna.
Ubica

Wkońcu jestem w bezpiecznem schronieniu. Jestem tu sama, nie chodzi o to, ale co za wściekły marsz: przebyć całą Polskę w cztery dni! Wszystkie nieszczęścia opadły mnie naraz. Skoro tylko odjechał ten brzuchacz, pędzę do krypty zbijać forsę. W chwilę potem, omal mnie nie kamienuje Byczysław i jego wściekła kompanja. Tracę mego palotyna Żyrona, który był tak rozmiłowany w moich wdziękach, że mdlał z rozkoszy na mój widok, a nawet — jak mnie zapewniano — nie widząc mnie, co jest szczyt tkliwości. Dałby się był pokrajać na dwoje dla mnie, poczciwy chłopak, czego dowód, że pociął go Byczysław na czworo. Pif! paf! pan! Och! myślałam, że umrę. Zmykam tedy co sił, ścigana przez cały tłum. Opuszczam pa-