Strona:PL Jarry - Ubu-Król.djvu/17

Ta strona została przepisana.

Szczególnie miała się odznaczyć na tej premjerze dotąd dobrze znana w Paryżu madame Misia, córka rzeźbiarza Godebskiego, najparysksza z paryżanek, która korzystała ze zgiełku, aby Sarceyowi krzyczeć w ucho najcięższe słowa.
Była to, jak się zdaje, pierwsza z owych batalij, które później tyle razy miały się powtórzyć z okazji różnych wieczorów futurystycznych, zwłaszcza we Włoszech, a także, w zdrobnieniu i znacznie później — i u nas.
Dodajmy, że tej prowokacji słownej towarzyszyły niemniej drażniące pomysły inscenizacyjne, urągające ówczesnym szablonom francuskiej sceny. Pierwszy raz zastosowano w dekoracjach bezczelną groteskę. Głąb sceny zajmował kominek z palącym się ogniem; płonący ten kominek (malowany, oczywiście), otwierał się naoścież i stanowił równocześnie drzwi. Po obu stronach kominka rozciągnął się śnieżny krajobraz, „polski“. Sam Ubu był, jak wspomniałem, w potwornej masce; kiedy miał być konno, wówczas wieszał sobie na szyi głowę końską z tektury. Zmia-