razie, to najciekawsza rzecz, jaką oddawna widzieliśmy w teatrze.
— Bardzo lubię Króla Ubu, rzekła Sara, i bardzo rada jestem, że spotykam Jarry’ego. Mówiono mi, że jest zawsze pijany.
— Miałby prawo być pijany w tej chwili... Widziałem go, jak przy obiedzie wypił dwie szklanki czystego absyntu. Nie wydaje się aby go to inkomodowało...
W tej chwili rozległ się tuż obok mechaniczny głos Alfreda Jarry:
— Mały Bercail otruje się, bo nasypałem mu trucizny do filiżanki.
Jarry bawił się nieśmiałością Bercaila i rozmyślnie starał się go zbić z tropu. Ale Bercail nie bal się Jarry’ego. Wzruszył ramionami i dokończył spokojnie filiżanki.
— Kto to taki? spytał Bernard.
— Jak to! nie znasz autora Króla Ubu?
— Niemożliwe! To Jarry? Brałem go za służącego.
— Och! co ty mówisz, rzekł Oliwier nieco zgorszony, bo był ambitny na punkcie swoich
Strona:PL Jarry - Ubu-Król.djvu/35
Ta strona została przepisana.