Strona:PL Jarry - Ubu-Król.djvu/97

Ta strona została przepisana.
Królowa

Życzę ci tego, drogie dziecko; ale co do mnie, nie ujrzę tego szczęśliwego dnia.

Byczysław

Ha! Co tobie? Ona blednie, pada! Na pomoc! Ale ja jestem sam w pustyni! O, mój Boże! Serce jej już nie bije. Umarła. Czy podobna? Jeszcze jedna ofiara tego Ubu!

kryje twarz w rękach i płacze

O mój Boże, jak smutno jest ujrzeć się samotnym w czternastym roku z ciężarem straszliwej zemsty na barkach

staje się pastwą najgwałtowniejszej rozpaczy

Przez ten czas, dusze Wacława, Bolesława, Władysława, Rozamundy wchodzą do groty, przodkowie ich towarzyszą im i zapełniają grotę. Najstarszy zbliża się do Byczysława i budzi go łagodnie.
Byczysław

Ha! Co widzę! Cała moja rodzina, moje przodki... Jakimż cudem?

Cień

Wiedz, Byczysławie, że byłem za życia rycerzem Mateuszem z Königsberg, pierwszym