Strona:PL Jasieński-Nogi Izoldy Morgan.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

jej nóg, które teraz niepodzielnie posiadał, czuł się zupełnie szczęśliwym.
To, że nogi Izoldy po dwuch tygodniach były równie różowe i świeże, jak pierwszego dnia po operacji, — było dla niego rzeczą zupełnie naturalną. Czegoś przeciwnego nie byłby w stanie nawet pomyśleć. Wydało-by mu się to takim samym nonsensem, jak gdyby ktoś usiłował twierdzić, że Nike Fidjaszowej grozi rozkład, ponieważ brak jej głowy. Zresztą były to przecież po dawnemu nogi kobiety żywej, oddzielono od reszty przez prosty przypadek, nie przestające przez to być nadal jej częścią organiczną, połączoną na zawsze z tą żywą jednością nierozerwalnej osobowości.