Strona:PL Jasieński-Nogi Izoldy Morgan.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

popychany przez szerokie, jasno oświetlone ulice, których nie znał. Księżyc świecił, jak wielka żarowa lampa, rzucając chłodne, silne światło.
Na rogu jakiejś ulicy uczuł pod ramieniem swoim czyjąś drobną rękę. Obejrzał się. Szła obok niego szczupła, młoda dziewczyna o miłej dziecięcej twarzy i długich, ciemnych rzęsach. Nie mówili do siebie nic. Na następnym rogu dziewczyna skręciła. Szedł za nią posłusznie, nie zadając sobie trudu myślenia dokąd idzie. Przeszli tak jedną ulicę. Na następnej dziewczyna wprowadziła go do czarnego olbrzymiego domu, oświetlonego słabo lampką naftową. Wszedł po wązkich, drewnianych schodach na drugie piętro. Otworzyła drzwi kluczem.
W szczupłym, czysto umeblowanym pokoju posadziła go na łóżku i zaczęła się rozbierać. Kiedy zdjęła koszulę zobaczył, że ma maleńkie, bardzo białe i jędrne piersi i szerokie, ładnie wykrojone biodra. Przypomniał sobie, że od dwuch miesięcy nie miał żadnej kobiety. Wziął ją łapczywie, tak jak ludzie biorą chleb w czasie głodu. Biodra miała miękkie i ela-