mirtowy, zwiędnięty, a tuż za nim rozchylał się wachlarzyk stojący, z ceglastej, świńskiej skóry. Szereg okienek dawał widok ponętny nagich konterfektów, z twarzą niezmienną. Nalepione komentarze ułatwiały pojęcie. Więc niewiasta według pozy Goya’i „Maja desnuda“[2] (może cokolwiek bez wdzięku), ta sama niewiasta jako „Danae“ Rembrandta[3] (z poza kotary jednak nikt nie wygląda), ona również, w ułożeniu Tycjanowskiej „Wenus z Urbino“[4] (inaczej ponętna), rozpoznać się daje jako Hera w łoże Zeusa wstępująca[5] (Zeus był ale został nożycami odcięty), zaś w ostatniej podobiźnie już się ubrała cudownie, na czarno, niby Van Dyck’a, „Burmistrzowa antwerpska“[6] (jest przecie zbyt szczupła, Pichoniową przypomina ze sławnej cukierni). U dołu ramki kurczy się napis koszlawy: „mężulkowi dawne pamiątki z kabaretu tajemnego poświęca kochająca Honorcia“. Cmoknął w głos żałobnik i, przed pokuszeniem uchodząc, klamkę drugiej izby potarmosił niewinnie. Wszedł i musiał się z mrokiem oswoić, by dojrzeć cokolwiek. Ze ścian bowiem i przymkniętych okiennic spływały po samą ziemię płachty czarnego sukna. Szczerzyły się na nich białe, kredowe napisy: „Homo vigilans“. Gorsząca cudzoziemskość. Chciał Taras na podłogę splu-
Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.