mienić należy, oraz cudnie nowoczesną, zastrachaną, szybką metodę przejrzystego wglądania w publiczne śmierci przedstawienie. Stąd doniosłe znaczenie Trzeciej godziny popołudniu. Pan Pichoń, który nawet kamiennym giestom nakładał podniosłe znaczenie, mógł bez wysiłku odkryć i godzinę Trzecią. Kryje się w tym jego nienagrodzona zasługa, o której mówić się musi w każdej monografji, choćby najbardziej ozdobnej, ale siłą praw ziemskich przeznaczonej dla pracowitych, zdrowych i skromnych obywateli.
Pośmiertna pantomima tego samego Pichonia doczekała się rozwlekłej oceny z pod pióra najzdolniejszego reportera w mieście. Szereg popłatnych wydarzeń, jak: barbarzyńskie uszkodzenie chluby miasta — starej rzeźby, osadzenie w aresztach małego roznosiciela gazet za niedozwoloną miłość w miejskim ogrodzie z nieletnią, głuchoniemą złodziejką, elementarna klęska powodzi, samobójstwo Charona i zbrodniczy testament, całą przeobfitość kinematograficznych programów w garnirowany feljeton ułożył. Studjum swe nagłówkiem opatrzył, który jest niejasny: „Konstrukcje Dziwactw Gienjalnych“ (przeoczył naczelny redaktor). Całość artykułu rozpadała się w chaosie szczegółów, nieraz nużąco lirycznych. Między innemi wspomina autor, że Taras ϰορυϑαιλος[1] w lichym czółenku gonił chatkę, unoszącą trupa samobójcy. Sentyment zbyteczny. W zakończeniu głosił awanturnicze pomysły, do-
- ↑ O barwnym pióropuszu.