Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

bym śmiechu właściwość posiadał stale, czy też tylko dzisiaj taki festyn?
— Zasmakowałeś, staruszku? No dobrze, bądź cierpliwy, posiądziesz na zawsze.
Staruszek zaperzył się gwałtownie:
— Cóż to za bajanie: na zawsze, na zawsze, kiedy tylko jedna bania, ta tu różowiutka baniusieńka, skąd wesołości nabrać można, a tymczasem nas tylu, bo i ja i ty i Książę i Szpicel i Prokurator i Kat i Suplent i... i, aj — aj, aż zanadto jest i do tego jeszcze wędrować mamy po szerokim świecie. —
Zakłopotanie udzieliło się wszystkim. Gromadzili się przed wodzem, utyskując — aha! no a jak teraz będzie? Gniew uniósł Posła: — Podli, o wynędzniałych mózgach i sercach niewiernych. Oto wskazałem wam cudowne źródło i jeszcze nieufność i lęk wami włada. We wszystkim chwiejni, mężnego kroku uczynić niezdolni. Wszędzie pomoc wam potrzebna. Oto dowiedzcie się: banię rozbije się, bania pryśnie.
Oburzył się nawet Kat milczący:
— Co? co? to cudowne, święte źródło wesela ma paść ofiarą rąk bestjalskich? Uznaję postępowanie takie za niegodne, nieludzkie!
— Nie pozwolimy — ryczeli żołnierze groźni.
— Głupi, małoduszni, podli — częstował przydomkami Poseł — bania pęknąć musi. Wówczas bowiem każdy z nas mały jej odłamek może unieść ze sobą i mieć zawsze, na wieczność. W każdym bowiem fragmencie, w okruszynie każdej kryje się