Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.

cze jaki odłamek się znajdzie, choć wątpię. A teraz proszę mi nie przeszkadzać, wesołej nocy!
I nie słuchał już Poseł nic więcej i nie słyszał prócz własnego śmiechu.
W celi Szczupaka sprężynowe materace leżą na podłodze, a gospodarz tarza się po materacach, w których głębi ukrył cenny czerep.
Książę śmieje się na całe gardło, niepomny dystynkcji, ukrywszy głowę w szufladzie przyłóżka.
Śmieje się Chrześcijanin i Kat się śmieje i Suplent.
Twierdza ponurych żołdaków, dom płaczący przemienił się w siedzibę nieustannych rozgwarów weselnych. A po burzy wypogadza się niebo wieczorne.
Obowiązkowy doktór Lipek jest niepotrzebny. Sam rozumie, więc do ogrodu podążył, gdzie nazbierał pozostałą garść okruchów szklanych. A że naprzeciw miejsca, gdzie strzaskano banię, znajduje się wolna niezamieszkała cela, więc do niej zaszedł, okruchy na stół wysypał i usiadł przy otwartym oknie. Zbłocone palczyska skrzyżował na piersiach i spogląda w miejsce, gdzie stała jego bania. Spogląda całkiem spokojnie, bez wyrazu, tępo.
Czasami miarowo, banalnie w głos wyrzeknie: banio! banio! i głowę coraz niżej schyla. I wedle wszelkich przepisów buddyjskich, godzinami wpatruje się w kierunku własnego pępka.
W wolnej celi stale mieszka.
Nic nie wie, że twardzi a uśmiechnięci żołnierze już wyruszyli w świat daleki, na podbój.