pełnego zaniku instynktów miłosnych u prezesa klubu, doskonałego doktora Fallusa.
Prezes zaś niezmordowanie podsycał wiarę towarzyszów w niezaprzeczone istnienie czystych uczuć, odmienne płci ze sobą skuwających, łagodził wszelkie klubowe niezgody i silną dłonią dzierżył rząd dusz, niedopuszczając do rozluźnienia węzłów karności. Równocześnie, uważając zapewne Matołka za doskonałe medjum eksperymentalne w dziedzinie swych dociekań, z przejęciem zajmował się przemycaniem niezliczonych błękitnych papierków i ociężałych pięciokoronówek z prezesowskiej kieszeni do bezdennej sakwy Gucia‑uwodziciela.
Tak przetrwali najcięższe czasy groźnych przesileń w postaci wątpliwych afer, dwuznacznych skandalików miłosnych, mogących osłabić wiarę w istnienie jakichkolwiek uczuć istotnych. Niestety, po szeregu lat wzorowej składności, po ogniowych próbach, wykazujących niewygasłe znicze szczerej wiary w piersiach „miłośników miłości“, zaszedł wypadek wprost niewiarogodny a jednak nawskroś tragiczny w skutkach: do miasta zjechała na gościnne występy gwiazda europejska, fenomen na kabaretowych deskach, chluba trapezowej sztuki, gumowa dama,
Zmiana programu, galowe przedstawienie, więc tłumy, zwabione rozreklamowaną atrakcją. Klub stawił się w komplecie i wypełnił obie proscenjowe loże. Klub rozmyślnie lekceważy inne punkty pro-