Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

przestworach, jak mydlane bańki pryskają tęczowo, znienacka. Nie uznają żadnych praw, żadnej logiki, nie posiadają żadnych granic (od — do), cienia po sobie mieć nie chcą, a w samobójczej śmierci przed zakończeniem niejednokrotnie szukają ucieczki. Można je nieraz sztucznie wywołać z niczego, można w cherlawym niemowlęctwie odkarmić, w nieudolnym raczkowaniu podeprzeć, ale gdy staną na trwałych nogach — podtrzymywać, podsycać, ożywiać niewolno. W popieraniu Gucia nie dopuściłem się najmniejszego grzechu, żadnego przestępstwa. Śledziłem u niego i święciłem z nim razem narodziny różnych jego miłości. Dla tego zawsze śpieszyłem z pomocą do niego, dla tego nie byłem nigdy u was, panie Beksay czy Kręcicki, czy inny klubowcze, nie byłem i nigdy nie będę. Przyszliście do mnie już gotowi, a to, co potym być mogło, musiało być nieistotne. Zaś u Matołka żyje niewygasłe źródło ożywczych, miłosnych odrodzeń. W oglądaniu jego miłostek krzepi się moja wiara w miłość, którą kocham zdala, by móc kochać. A wiary mojej nie dam sobie wydrzeć, mimo wasze szykany i bezeceństwa.
Lecz tu widocznie szarpnęły nim zmagające się moce zbyt silnie, gdyż, o zgrozo! nagle ukazał się w ust bolesnym skurczu ów wewnętrzny, straszny sprzeciw, który po raz pierwszy wtargnął w nienaruszoną dotąd dziedzinę sercowych dysertacji i założył protest przeciw uroczystemu oświadczeniu.
Bolesny dreszcz nim wstrząsnął. Zanim zdołali dłoń jego uścisnąć, rozżalonego pocieszyć, przejed-