miłości nad wyraz godna. Sprzedał nas oboje, splugawił — — —
— Więc poszedł precz. Ale miss została, czy ona wiary Jerzego niegodna?
Odsapnął ciężko, słowa przewracały mu się w ustach bezwładne.
— Ja kochałem Haidee Deddy, kochałem w jej miłości do niego. Za morze uciekłem, pod Himalaje się skryłem, by nie wywrzeszczeć moich ukochań. Na pamięć moją sypałem wały, stawiałem mury ochronne, by z niej ślady wspomnień zetrzeć, by nawet cień śladów mego miłowania nigdy mnie nie zdradził, przeciw mnie nie świadczył. Tarzałem się w zapomnieniu, w rozpuście. Poco było wszystko, kiedy tu nie było miłości — nigdy!
— Haidee Deddy bardzo kochała Matołka, naprawdę — zapewniała z prostotą dziecięcą.
— Dla czegóż więc, miss, dla czegóż pozwoliłaś mu odejść, precz wygnałaś? Mimo potworności, mimo frymarkę i oszustwa, za nim iść powinnaś, dopóki się nie rozwieje, co istotne, dopóki samo nie umrze. A ty na widok łotra zabiłaś w sobie żywe uczucie, przez łotra, który jednak może być kochankiem. Dla czego nie kochasz łotra, dla czego nie byłaś w stanie jednym wejrzeniem ocalić go, oczyścić, wyświęcić? Dla czego nie rzuciłaś go do swoich stóp, tego czarnego, upadłego anioła? Zmogłaś, przezwyciężyłaś, co żyło w twoim sercu, do czego ja się modliłem w moich niepewności przerażającej samotni. O miss Haidee, zaprawdę okrutną ty jesteś zbrodniarką!
Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.