Wbiła się w niego wzrokiem, słuchała pilnie, aż znużona złożyła mu głowę na ramieniu i w jedwabnym, jak najczulsza pieszczota, powiedzeniu wyrzekła:
— You are a poor dreamer and a lost man.
Wdychiwał odurzającą woń jej batystów, a z ogłupiałych, oszalałych oczów spływały wielkie łzy. Ona ręką je wychwytywała, zcałowując wązkiemi, blademi ustami.
Zarzuciła mu ramię na szyję, drugą ręką podważa schylony podbródek, do załzawionych oczu wgląda i pyta:
— A samej elastycznej damy, bez miłości Matołka, to już nikt nie kocha? To miss sama nic nie znaczy?
W szlochu bredzi Jerzy:
— Nigdy nie kochałem przedtym. W zwierciadle waszej miłości uwielbiałem ciebie, zwierciadło prysło, widzę same szczerby. Nic już nie rozumiem.
— Ale miss kocha Jerzego, już dawno i wie, że Jerzy kocha...
Zerwał się. Ujął skronie w ręce, patrzy w próżnię, oczy mu się żarzą.
— Kochałem — szepcze — może bardzo, ale mnie wymówić niewolno, niewolno napawać się własnym szczęściem, bo przyjdzie moc tajemnicza, wyciągnie łapę i zdławi. Do stóp twoich upadnę i wyznam kochanie, a zaraz złe jakieś ze mnie wyjdzie i zaprzeczy, kłam zada. Wszystko, co miałem tobie powiedzieć od siebie, statuetka przesłana wyraża, niech ona mówi za mnie.
Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/234
Ta strona została uwierzytelniona.