słaniec z miasta, wręczając zamówioną misterną koronę na twoją główkę i pozłacane jabłko koronacyjne. Złożyliśmy je na szkarłatnych poduszkach, które u stóp tronu trzymali dwaj terakotowi murzyni, zazwyczaj wierni stróże łożnicy mojej.
Na dany znak zagrzmiały moździerzowe strzały, zapłonęły pająki. Cudnie przeodziana w białej adamaszkowej sukience z krynolinką, w złotej aureoli rozpuszczonych włosów, rączęta sztywnie w górę podniesione — wpłynęłaś w uroczystą salę. Wiedli cię mężowie poważni, najprzedniejsi woje. Przystanęłaś w oznaczonym miejscu. Paziowie przyklękli przed tobą. Gregorjańskie chóry rozbrzmiały w podniosły hymn. Byłaś wzruszona i bardzo pobladłaś. Wybacz, że tak niezgrabnie, drżący i zgarbiony, jakkolwiek w królewskiej purpurze, podszedłem ku tobie i włożyłem w twe rączęta złote jabłko, które oburącz przycisnęłaś do piersi. Poczym wznosząc koronę nad twoją główką, dla uświetnienia ceremonji w podobne słowa uważałem za wskazane przemówić:
„Wdzięczność serca radbym wypowiedzieć wam, goście łaskawi, na krótką chwilę wierni moi poddani. Świetny jest zbór wasz na dzisiejsze koronowanie i prawdziwie raduje me królewskie oczy. Liczne są zapewne zasługi wasze, lecz zaprawdę największa dzisiejsza usłużność. Bo oto, nie pytając o sens, ni też o zamiary, świadczycie dobrowolnie dziełu, które w waszych oczach się dokona. Jest więc w was prostota i ufność, która zdąża do zabawności, a mnie ułatwia ciężar
Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.