Ta strona została uwierzytelniona.
Daleko, w obcym domu dogorywa twoja matka. A ja żyć muszę, żyć pragnę, czuwam i czekam na dany znak.
Czyż może nadejść dla mnie chwila ulgi dobrotliwej?
Czyż nie znajdziesz dla nas mowy łaskawej, nie obdarzysz uśmiechem twego wybaczenia?
Czyż zawsze skroń moją świt będzie ściskał w żelazną obręcz udręczenia?
Słyszę — już gdzieś w chmurach o dzień słoneczny modlą się skowronki.