się głębszych przenośni. Postanowił gwałtownie, bez wahadłowych roztrząsań uważać starca za wszechpotężnego kupca czy dzierżawcę, a przedewszystkim za żarłoka. A truposz, którego mózg na razie spoczywał i odrastał, stał się wymowny.
— Wszystkie skarby — sykał — wasze i moje oddałem za tę nędzną bryłę, która tańczy głupio, niestrudzenie i rozbić się nie chce. Że was wszystkich nabyć mogłem i za tak nizką cenę, świadczy, jak wielką stanowicie pomyłkę dla waszego Stwórcy, wy i cała wasza ziemia. Poco ją nabyłem? Wszak i dla mnie jest tylko pomyłką i to bardzo bolesną, gdy mię nawet wyżywić nie może. Zaś pozbyć się dziś już niemożliwe. Przez zdobycz moją stałem się nieśmiertelny, jak mój głód (co przeklinam), a ona mi strawy dostarczyć niezdolna, że własnym ciałem żywię jedyną pociechę, dziewki lube, których łona do snu nader wygodne i rozkosznie ciepłe. Patrz, jak dzień w dzień biedactwa mózg mi wyjadają. Co tylko odrośnie, zaraz nadjedzą, pożrą myśl wszelką. Od wieków już nie pomyślałem.
— O! My najlepiej to na ziemi odczuwamy. Nie pomyślałeś, ojcze — unosił się pan Pichoń. — My strapieni — jął się żalić — czekamy głosu, czy znaku wielkiego. Istnienia naszego nijak pojąć nie możemy. Noc nas tylko ogarnia i zimne milczenie.
Cóż więc czynić należy?
— Ach! Wy niepojętni! Małoż znaków wam zsyłam? Mór, zawiść, kochanie, płomienne wichury, wód wezbrania, w gruzy zwalone osady, płynące
Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.