lawy, myśli zaćmienia, narodów szaleństwa, małoż wam dałem?
— Ze zgrozą w pismach codziennych czytamy. Więc nam tylko pomierać?
— Jeno pomierajcie! Liczni, a przedwcześnie. Jeszcze nie odgadliście, że mnożąc się, hodujecie niemowlęta na przyszłe ścierwa? Wy głupi, rok w rok zasadzacie bujne krzewy życia, którym zgnić i cuchnąć przyjdzie, a pilnie gasicie tak prawdziwie, wesoło pryskające gromnice śmierci.
— Cóż ci po nas i po naszym konaniu?
— Ależ o to głównie chodzi, byleście jeno konali. Jam głodny waszej śmierci. Potom was kupił, by się zabawić, pożywić i cisnąć. Mnóżcie się, ale gińcie. Jak najprędzej. Bez mrzonek. Gdy ostatni z was zejdzie, nasycon będę i skończą się męki, może wolny się stanę i śmiertelny.
— A z ziemią‑matką, co począć zamyślasz?
— Cisnę ją w przestwory, skąd nabyłem, i razem z nią szczeznę.
Tu ulżyło sobie starcze widziadło i westchnęło, jak pierś wód spienionych, gdy uderzy o hardy brzeg skalisty.
Zaś uczeń wieczności, doszedszy do częściowego poznania, sposępniał wytwornie. Wielce sobie cenił spotkanie ze znakomitością, która włada bryłą ziemską. W każdym razie był to pan przemożny i rozumny. Świadomy swych pragnień i nieszczęśliwy. Współczucia godzien i litości. Tylko bardzo przykre, że właściwie tragiedja kupiecka. Władca pospolity w swej wielkości. Równocześnie można
Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.