Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

pyta i ciężką wstęgą z czarnej mory wiją się psalmy ziemskiego żegnania. Śmieszne. Pan Pichoń jest zawzięty na takie pospolite, ponure widoki. Łyskanie złowrogie posypało się z kusego spojrzenia. Musi usunąć się z drogi.
Uchodzi, ratując niezamąconą pogodę. (Da się jeszcze rozwiązać zagadnienie). Główne, że zapowiedź już padła. Odbędą się śluby. Więc czuchra się w nim zadowolenie. Idzie, by się rozochocić, poweselić. Karnawałowe na ziemi ostatki.
W bogatej dzielnicy w dom wstąpił wyniosły, o którym wiedział, że jest ucieszny i zwykle tańczący, a bardzo chętny wszelkim gościom, oczekiwanym przez dziewczęta ładne i brzydkie dziewczęta. Z domem łączyły go oziębłe stosunki towarzyskie, rzadkie i jedyne, jakie posiadał. Gwizdając, kopnął drzwi salonu, co tutaj uchodziło za pierwszy dowód wytworności, i znalazł wnętrze niespodziewanie mroczne i puste. Ochrypły aryston skrzeczał wiedeńską galopkę. Niezrażony wkroczył zmarnowany uczeń wieczności do serca uciechy i, ku zupełnemu uspokojeniu, dojrzał w słabo oświetlonym kącie przed zwierciadłem dobrą znajomą, panią Honorcię, tańcującego domu ogólnie szanowaną właścicielkę. Gość bez powitania wygodnie obok niej zasiadł. Podziwiał wyszywany w żółte kwiaty czarny szlafroczek aksamitny, głębokie jego wcięcia na szyi i plecach, a szczególnie poważną brodawkę, co jak ponętna zazula nad wychudłą, sterczącą przysiadła łopatką. Cienkie kosmyki lnianych włosków maściła pani Honorcia obficie olejem z lipowych kwiatów, zwijając