Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

wity, choroba go trzęsie. Kazałam im stulić pysk. Co jest? Albo oni lepsi? Tylko wyzyskają człowieka, narażą na straty, a potym oczernią. Ty zaś, bywało, przyjdziesz, siądziesz w kąciku, nie ciskasz się, tylko zapłacisz za swoje i pójdziesz prędko. Taki gość — to rozumiem. Zaraz mię chwyciło za serce, żeś taki potulny, i jakbym przeczuwała, że coś między nami będzie. Kiedy nadęta Franka kiepkowała z ciebie, powiedziałam jej, że durna i że się zna na tym, jak jej subjekty na gwiazdach niebieskich. Bo i uczony jesteś, co z mowy widoczne, i układny, z porządnego domu, a nawet wcale przystojny i zażywny, nie jak te wychudłe łyki miejskie. Zaś tylko żałować, jeśli chorowity.
— Kiedy nieprawda, głupie brednie — oburzył się konkurent. — Zapytaj lekarzy. Najzwyklejsze epilepsje wewnętrzne. A właściwie nic na tym i całkiem nieszkodliwe. Gdy czasem nie pora po temu, zechce mi się nagle spać. Usunę się na ziemię lekko i pośpię, nie przeszkadzając nikomu. Śnią mi się słodko różne cudne rzeczy. I trudno spamiętać, takie bogate i przemądre. Jeśli się coś tylko w głowie zatrzyma, pierwszej lepszej pokrace przecie się nie zwierzę. To dla mnie i dlatego coś wart jestem. Ale tobie dam, kochanie, i nie zataję. Zobaczysz, jak się urządzimy wedle mojej wyższej wiadomości, dopiero z zawiści naród szczekać będzie.
— Ale jeszcze przed ślubem powiesz mi coś z twoich uczoności?
— Nietylko powiem, ale i pokażę. Choć nie wiem, czy pojmiesz tak od razu.