cores[1]. Piske Tosafot[2] wcale nie pozwala siedzieć z gojami na jednej ławie i objawienia szukać na meczu. Same złe duchy tu się zebrały i robią rewetes. O! niechaj Jahwe, Bóg wielki, jedyny wybaczyć zechce swojemu słudze, że prawdy kochaniem niby szałem gnany tuż przed samym zgonem między n-okri[3] poszedł i chciał się z nimi w dobrem porozumieć.
— Dobrocią nie należy przenigdy handlować.
Dobroci również nigdzie nie nabędziesz i od nikogo.
Z samego siebie trzeba ją wydobyć, długo pomnażać, by nagle potem rozofiarować i nie pamiętać. Dobroć zaledwie przechodzi przez ludzi, lecz w nich nie mieszka. Nie służy jej ziemia. Najchętniej umyka w zawieje obłoczne, które są powszedniem oddechaniem Bogów. Nie będzie dobra tam, gdzie je trzeba dopiero wygadać. Jeśli dobroci wziąłeś nieco z sobą, w milczeniu z nią osiądź gdzieś u wnucząt boku i próbuj zatrzymać aż do życia zmroku. Ja zaś łanami złego i dobrego dalej sobie pójdę w kierunku nieba, dźwigając świadomość, że Duch Niczego tron sobie zbudował na ziemskich rozłogach, że się wyłonił, objawił i rządzi i że próżna dola robaczka ludzkiego, gdyby się chował przed wszechmocą Jego.
— A Ałłah, a Mesjasz?
— Ałłah się zjawi czy Chrystus lub Budda, gdy