ności“ i sporo jeszcze takich ksiąg, albumów, projektów, rysunków wraz z wiernym przekładem i z objaśnieniami egipskiego tekstu p. t. „Rozmowy człowieka zmęczonego życiem ze swą duszą“. Poradzić mogę każdemu sumiennie, by nie zaglądał do tych arcybredni.
Per todos los santos[1], gdzieś z pomiędzy książek czy rękopisów przedemnie wyskoczył, czyniąc propagandę na półtora cala, znany w Kamerunie, wprawdzie kawał drewna, lecz przerażający Bakundu — fetysz. Pieruńskie straszydło. Belzebubia morda pozbawiona czoła, a na samym przedzie spłaszczonej łepety widią się słuchy groźnie nastroszone, jak u kłapoucha. Zabielone gały drapieżnym zezem, niby kły małpie, twe gardło chwytają. Ust i nozdrzy niema. Kretynim skurczem jama się uśmiecha, wokoło której falują zagony żrącego polipa. Spoglądałem dłużej na tego potwora, omdlenie czuję i zawrót głowy, więc nader pochopnie nieco się posuwam między pergaminów i kalki zawoje. Kartek bez liku tuła się w tych stronach, barwne zapowiedzi dzieł Yetmeyera, które są w druku. Prawnicza broszura: „Nowela do ustawy karnej za przekroczenie granic poznawalnego“; „O bandażowaniu ruptury dziejowej“ (laboratoryjna, wytrawna rozprawa); „Studja nad hodowlą kości ogonowej i o wynikających stąd możliwościach neozmałpienia ludzkiego rodzaju“; w końcu kartki z podróży po polskiej
- ↑ Na wszystkich świętych!