prowadzi wprost przejście po schodkach kręconych na pierwsze piętro, gdzie loża osobna dla „oczyszczonych“ i „wtajemniczonych“ i gdzie wygodnie oglądać można występy taneczne czy pantomimiczne w skreślonem u wstępu cieplarnianem patio. Porządkowa liczba tej głównej sali jest
Wprost naprzeciwko poprzednich komnat są jeszcze dwie izby, ale poufne i nikt tam nie wchodzi prócz gospodarza. Wstęp przeznaczony tylko dla „przypadków“ (!?). Co pod tem rozumieć, wybadać nie mogłem. Wszelkich wyjaśnień czcigodny gospodarz stanowczo odmawia. Powiedzieć nie umiem, co się tam dzieje, ale w każdym razie nic szczególnego i zbyt wytwornego, skoro unika publicznego światła.
Specjalny kawał zacnego dziwaka, skrywany zapewne na czasy późniejsze, gdy dancing zakwitnie i sławy śmigusem świat cały obryzga. Stróże bezpieczeństwa, do których w materji tej niepokojącej z wywiadem pobiegłem, orzekli wyniośle, że „wszystko“ w porządku i że „ubikacje“ „kwestjonowame“ praktykom prywatnym służą właściciela. Zdołałem jednak od Yetmeyera wydobyć nazwy tych nieokreślonych izb dancingowych, lecz z zastrzeżeniem, że