odbył Yetmeyer w stolicy Hiszpanji dziesięć meetingów pod gołem niebem, propagując wobec dziesiątków tysięcy słuchaczy swoją dancingową ideę. Na większej ilości zebrań przemawiał sam miljarder, który wcale nieźle przyswoił sobie język torreadorów. Tu i ówdzie pomagał mu dyrektor administracyjny przedsiębiorstwa Jacinto Gouzdralez. Obaj mówcy rozwodzili się nad potrzebą szerzenia religji myśli twórczej, nad budową kultury przy pomocy tańca i nad przymusowem cuceniem omdlałych dziejów. Nikt nic nie rozumiał. Szanownym prelegentom, a szczególnie Yetmeyerowi, zgotowały tłumy uliczne olbrzymie owacje. Okrzykom i oklaskom nie było końca. Yetmeyera, powracającego do Toledo, odniesiono na rękach na dworzec kolejowy i wsadzono do przedziału usłanego kwiatami. Tuż przed odejściem pociągu zjawił się przyboczny adjutant królewski i z najwyższego polecenia wręczył naszemu rodakowi, jako pozdrowienie od królowej, bukiecik złożony z trzynastu białych narcyzów, zaś jako upominek władcy — dwa specjalne cygara (przedwojenne, węgierskie wirdżinja). Jedna ogólna panuje opinja: dancing toledański, to najobfitsza, największa dziś na świecie kopalnia dużych nuggets[1]“.
Iskrówka z Toledo donosi: „Bawiła tu w bieżącym tygodniu komisja rzeczoznawców, złożona z uczonych państw neutralnych, a ustanowiona na życzenie Yetmeyera przez rządy mocarstw sprzymierzo-
- ↑ Ziarnka złota.