nadewszystko zwycięstwa spragniony i chciałby z góry je sobie zapewnić.
— Wesołość mię zbiera na myśl o przyjeździe rychłym mego gościa. Chciałbym już tu widzieć Orgaza mojego. Sądzę, że zdołamy myśl jego zbudować, jak tego wymaga konieczność religji i ciągłość dziejów. A wówczas zyskamy, czego jeszcze trzeba: na twarz Havemeyera Orgaza najświętszy wypełga wyraz...
— Oby nieszkodliwa była operacja ta upiększająca!
— Wiele, od pacjenta samego zależy. Na jego spotkanie już dawno wysłałem mego sekretarza, A‑to‑tso, chińczyka. W Londynie czeka.
— Idę na spoczynek, więc śmiem też zapytać, czy raczył mi sahib na nocne czuwanie urządzić „jhopree“[1] i cierniowe łoże?
— Wszystko na żądanie ojcze‑świętoszku, lecz myślę, że dzisiaj po takim wysiłku należy się spanie w puchach otomany stojącej tuż obok.
— Radbym, lecz nie mogę. Myśl o okrucieństwie wytchnienia nie daje. Uczciwie uważam, że aby ją zgłębić, należy wprzód grozę zwrócić przeciw sobie. Pójdę więc spróbować.
— Dawno już przestałem obawę przed samym sobą w sobie hodować i wolę drugim napędzać lęku.
- ↑ Mała szopa, służąca yogom do rozmyślań i do nauczania wiernych.