— Cieszę się niezmiernie. O kardynale! Śmierć zadasz rozkoszną!
— Postaraj się przedtem, by Havemeyer zechciał Ewaryście ciebie podarować.
— Ewaryście? Nieźle i mogę się zgodzić. Najmniej jest szkodliwa z pośród towarzyskich nabytków w Toledo. Przeważnie milczy i gzić jej się nie chce. U ludzi zaleta niezwykle rzadka. Nie wiem tylko poco, tuż niemal przed zgonem, każesz mi zmieniać przynależność moją?
— Tak mi wypada z układu kabały, którą na tle żywych uprawiać lubię. Havemeyera pragnę z Ewarystą połączyć w rozpaczy po twojej śmierci, oraz w ten sposób żałobę po tobie pogłębić nieco.
— Sposobność stworzyć do wzorowych schadzek.
— Chciałbyś im przeszkadzać?
— Nie lubię kojarzyć. Erotycznych marzeń nastroje są gminne. Godność nie pozwala, by milczenie moje miało być alfonsem, stojącym na straży czulącej się pary.
— Nikt nie śmiałby żądać. Lecz przyzna książę: mają się pobrać, twój pan z Ewarystą w Weselu Orgaza. Tę pantomimę, czysto religijną, przygotować można przez rzeczywistość. Havemeyer płonie ku Ewaryście żądzą najuczciwszą. Zapobiedz należy, by mu Ewarysta nie zechciała popsuć tych prostych amorów. W niej wszelka przytomność od dawna zbełtana i nieodgadniona jej zachceń kapryśność.
Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/282
Ta strona została przepisana.