— Dlatego mam czuwać? Nie, kardynale, proszę nie wymagać, bym dla płciowych intryg miał kiedy uszczuplać klasyczną mą senność. Natomiast skłonny jestem bez namysłu me lary‑penaty w najbliższe sąsiedztwo Ewarysty przenieść. Do Havemeyera odczuwać zaczynam prawie że niechęć za jego kochliwość. Onczidaradhe niechaj mu zastąpi moje towarzystwo. Wolę ja niewiastę płochliwą, oziębłą i zawsze wykrętną. Nie pozwoli nigdy, by ktoś się chełpił, iż wie ostatecznie, jak do niej się dostać.
— Przyjdzie nam się rozstać, jakkolwiek w pobliżu — z życia i śmierci będziemy żartować. Ostrzegam, książę, przed jednym człowiekiem, który szpieguje nas wszystkich, zawzięcie, bezkarnie: przed Ato‑tso, chińczykiem, mongołów papieżem.
— On najciekawszy ze wszystkich szalbierzy, którzy tu bawią, nas nie wykluczając, cny arcypasterzu. Jeszcze ani razu nie spojrzał na mnie. Gdy się nagle zjawi, nigdy nikt nie wie, którędy i poco? Również nie słyszałem, by ktoś miał odwagę zażądać męczących wyjaśnień od niego. Tajemniczość męską nadewszystko cenię.
— Dla swych brudasów na górze Lung‑hu[1] on Yetmeyera zagarnąć pragnie. Watykan nic nie wie i nie przeciwdziała. Ta mumia paradna z przy-
- ↑ Góra w prowincji Shiang‑hsi, która stanowi siedzibę papieży taoistów.