— Niech czyni, co zechce. Omara widziałeś?
— Jest u Ewarysty.
— Cóż to znowu znaczy?
— Sahibie: konstrukcja!
— Do djabła się przyda.
— Osiągniesz, co chciałeś. Jeszcze przed weselem posiądziesz dziewczynę.
— Pożądań nie skrywam. Lecz skądże ta pewność?
— Powiem jeszcze więcej: dzisiaj o północy pod drzwi sypialni (numer jedenasty) cichaczem podejdziesz. Zażądasz Omara. Ona cię wpuści. Od ciebie zależy, czy równocześnie przyhołubić zechce.
W każdym razie radzę po porozumieniu na podarek ślubny wyznaczyć kota. Wspólna własność mota.
— Miałżebym się rozstać z ulubionym księciem?
— Skądże? Niekoniecznie. Ewarysta z księciem mogą we dwoje pozostać przy tobie.
— Waszeć jako trzeci. Coraz to nowe odkrywam zalety w świętości saddbuskiej: zdolność stręczycielską, jako kwiat naczelny w ogromnym bukiecie innych przymiotów.
— Sahibie! ponawiam skromne upomnienie: konstrukcja, konstrukcja! Yetmeyer