nóżce kroczyć niezdolna, albo że na ziemię zwalić się nie umie. Kosteczki jej łamie i cięgiem wymyśla, aby była składna w „Weselu Orgaza“. Więc ja pognała do naszego pana, by wziął zmiłowanie. Zaledwie tu przyszłam, bies wskoczył na mnie i do sali rzucił, gdzie licho wybuchło i poturbowało. Po drodze nikogo ja nie spotkała, a Omczidaradhe, który się modlił w swojem straszmem dziuple, powiedzieć nie umiał, gdzie jest zbawca świata. Więc sama szukała, a mściwy Igor swojego patrona, prześcipnego cura[1], w ślad za mną machnął, by mię przyrychtował. Co ja teraz pocznę, co poczną dziecięta? Idę do szpitala, a tam w Alkazarze, w hotelowej budzie, gdzie same batiary, dziecków cały tuzin. Zabałakać można każdego czem niebądź, ale jest jedna, oczywidna prawda, że Igor się zbiesił i że czortów mnóstwo po świecie rozpuścił. Grzech[2] się rozwałęsał i po dancingu. Bestyjnik za wami, panno Ewarysto, drepci[3] i harcuje, by was przecie zjednać. Nic go nie odpędzi, gdy Podrygałow raz sobie ubzdurał, że tanecznicę wielce urodziwą należy mu posiąść, jeno bez proszenia, bez czułych umizgów, bez jednego słowa. Już on zdziałać zdoła, czego mu potrzeba, dziewictwo omroczy i w powolność zmoże. Prędzej czy później będziesz jego żoną, bo tak być musi. Cały dancinga porządek wam zbebła[4].
Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/319
Ta strona została przepisana.